niedziela, 6 lutego 2011

Refleksje przed

Nasz blog miał powstać na początku grudnia, z chwilą przyjazdu do Japonii, jednak problemy z dostępem do internetu sparwiły, że funkcjonuje od wczoraj. Przez te ostatnie dwa miesiące bardzo dużo się wydarzyło i ciężko byłoby to opisać w kilku zdaniach:) Dlatego systematycznie będę zamieszczać w najbliższym czasie to, co napisałam do tej pory i wysyłałam niektórym znajomym w mailach.
Enjoy! :D

Refleksje przed
Kiedy byłam zmęczona wszystkimi przygotowaniami do podróży, kupowaniem, odhaczaniem kolejnych rzeczy z dłuuuuugiej listy tego, co należało zrobić i zabrać, a następnie zapakować, a własciwie to raczej upchać wszystko do największej walizki jaka była do kupienia, przyszła przerwa na małą refleksję.

Godzina zero już blisko, mieszane uczucia. Z jednej strony ogromna ekscytacja i wyczekiwanie na spotkanie ”oko w oko” z Japonią (yeeeey!!!nareszcie!!!):) Z drugiej strony robi się smutno jak już pożegnalne imprezy z rodziną i przyjaciółmi za tobą i przez najbliższe 10 miesięcy ciężko będzie się spotkać, choćbym nawet umówiła się z kimś w połowie drogi:)

Cóz, nie będę ukrywać – na pewno nie przeklinam tego, że urodziłam się gdzie się urodziłam. Kolory biały i czerowny w sumie lubię, ale wielką patriotką to raczej nie jestem i poza niektórymi rzeczami związanymi z Polską, jak np. czekolada Wedla, chleb (;D), czy mleko… (no dobrze może być jeszcze piwo), nie będzie mi aż tak strasznie ciężko wyprowadzić się na te 10 miesięcy z Polski (nie żeby nie mieli czekolady, chleba, czy mleka w Japonii, po prostu zakładam, że te polskie są o wiele lepsze..).

Poza tym, a może przede wszystkim, podróż do Japonii była moim marzeniem od dawna, więc moje nastawienie jest raczej baardzo entuzjastyczne:) Ok, Bardzo żałuje, że niektórych zobaczę dopiero za te dziesięć miesiecy(i już za nimi tęsknie), ale przez ten czas na pewno poznam wiele ciekawych osób. Fakt, jadę tam na staż, więc do pracy. Te 10 miesięcy na pewno nie będą jedną wielka nieskończona imprezą (:D), ale zamierzam wyciągnąć z tego tak duzo jak się da i pod względem tego co mogę się nauczyć, jak i pod względem po prostu dobrej zabawy i zwiedzania Japonii.
Tak tak, wiem – po jakims czasie będę bardzo tęsknić za wszystkimi, nawet za tymi, których lubię mniej, schabowy, którego nie jadam będzie moim marzeniem, a może nawet z nostalgią będę myśleć: ciekawe co znowu za bzdurną teorię spiskową wymyślił Jarek K.

Tymczasem zostawiam to co kocham i tych których kocham, lubię (i mniej lubię) i szanuję w Polsce, by doświadczyć czegoś, co z książek, tv, filmów, gazet itd. itp. wydaje mi się, ze kocham lubie i szanuję, czyli Japonię i niemal wszystko co jest z nią związane.

Japonią, jej kultura i językiem interesuję się od dawna. Na pewno mam swoje wyobrażenia i oczekiwania co do Japonii i jej mieszkańców, ale może lepiej odstawić je trochę na bok, tak by nie przesłaniały mi wszystkich nowych wrażen i przeżyć, których z pewnościa doświadczę i które z pewnością nie raz mnie totalnie zaskoczą. Może lepiej pojechac z nastawieniem zainspirowanym czymś, co powiedział dawno dawno temu ktoś mądrzejszy ode mnie, a mianowicie „Wiem, że nic nie wiem”? Nie wiem:D

Ok, koniec refleksji. Proza życia. Należało jeszcze, oczywiście jak to już mam zawsze w zwyczaju na ostatnia chwilę, podjac strategiczne decyzje w rodzaju, co jednak wyrzucić z torby a co do niej jeszcze wepchać przy nakladzie dużej siły… Ech, gdyby nie omiyage (czyli drobne prezenty związane z Polską), które też należało gdzies upchać, miałabym więcej miejsca na „moje rzeczy”…. i większą nadzieję, że nadbagaz będzie na tyle mały, ze nie każą mi dopłacać…

21.45 pociąg do Warszawy, 13.30 dnia następnego: papa! Do zobaczenia we wrzesniu 2011!:)Yeeey!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Autorki

Szukaj na tym blogu