sobota, 12 lutego 2011

頑張って下さい!

(15-18 grudzień 2010)

頑張って下さい!

W Polsce nadal minusowe temperatury,szalejące śnieżyce, a u nas w Hakone zero śniegu, chociaż ostatnio zrobiło się dużo chłodniej. To był najzimniejszy jak dotąd dzień, było gdzieś około 6 stopni, wiatr wiał dośc mocno i przez to było mało przyjemnie.

Dziś pracowałyśmy od 9 do 18. Zaczełyśmy tradycyjnie w drzwiach wiatjąc gości, w płasczach firmowych ku mojej uciesze, bo te płaszcze sa, jak już pisałam, najładniejszą częścia naszej garderoby. ..:D

Wczoraj pracowałysmy tylko 4,5 godziny do12,a potem pojechałysmy do innej częsci Hakone,Hakone Yumoto,do Town Hall, na spotkanie z burmistrzem i osobami zajmujacymi się turystyka w tym regionie. Pojechałysmy tam z tymi 6 osobami z Indonezji co sa tutaj na stażu i z naszymi Aniołami Stróżami. Są to on: człwoiek od brudnej roboty i wszelkich problemów: (kolejny)O-san, i Ona: nasza Anielica zajmująca się nami na wypadek gdybyśmy wstydziły się coś powiedzieć Aniołowi, S-san:) Naprawdę bezcenne osoby.

Na imprezie, przez obecność burmistrza miasta i Szefa Wszystkich Szefów trochę sztywnej, musiałyśmy wyjść na środek do mikrofonu i zrobić małego speecha o tym kim jesteśmy, po co tu jesteśmy i jak bardzo kochamy Japonię, bla bla bla..:) Taki trochę bardziej rozbudowany jikoshoukai – przedstawienie się,który robimy za każdym razem kiedy poznajemy jakaś ważniejszą osobę, np. jednego z prezesów hotelu itd. Tych ostatnich odwiedzałyśmy przez pierwszy tydzień po kolei, zawsze mówiąc to samo, więc ostatnim razem jak poszłyśmy na spotkanie z Szefem Wszystkich Szefów wyszło własciwie idealnie:)
Wracając do imprezy z burmistrzem..Odbębniłyśmy swoje na tej imprezie, ukłoniłyśmy się ładnie, przeprowadziłyśmy „skomplikowaną” dyskusję, podczas której potwierdziłyśmy, że w Polsce jest teraz zimno ( to jedno z najczęściej zadawanych nam pytań, drugie na liście jak na razie chyba to, czy w Polsce mówi się po angielsku…ech..); a potem była najprzyjemniejsza część przyjęcia, czyli jedzenie (tak, zrobiłam się tutaj strasznie łakoma..:D).
Chociaż właściwie ta najprzyjemniejsza część była od początku, bo to tutaj jest tak, że jedzenie w dużych ilościach zawsze towarzyszy takim spotkaniom i je się nawet wtedy kiedy ktoś gada do mikorfonu o czymś ważnym, jakby miało się go totalnie gdzieś..luzik. :) (jedzenie było jak zawsze pyszne:) )

(Acha:jedzenie pałeczkami idzie mi lepiej, niż na początku :) na początku co drugi kawałek jedzenia i co 10 ziarenko ryżu spadało na talerz, tacke, stolik, ziemie, bądź lądowało na moim ubraniu…:) )

Aaa.. – i jakże miło nam było, jak dostaliśmy od organizatorów prezenty– piękne pałeczki do jedzenia, czarodziejsko otwierane puzderko z drewna- „himitsu bako” (taki lokalny wyrob, bardzo ładna pamiatka), obrazek z Fuji w tle (a jakżeby inaczej, …też lokalna sztuka i też niezła pamiatka) i długopisik z drewienka, też oczywiście handicraft.

Na takich imprezach, albo ogólnie jak nas biorą komuś ważniejszemu pokazywać, czujemy się trochę jak tresowane małpki na wybiegu:D
Scenariusz zawsze ten sam: wchodzimy do pokoju ważnej osoby, ukłon, pozdrowienie,nasz Anioł Stróż (czy w takich sytuacjach raczej master of ceremony:D) robi wstęp ( „To są właśnie kenshuusei z Polski…”),ważna osoba przedtawia się (i następuje ewentualnie wymiana meishi), my się przedstawiamy,następnie częsć poświęcona zwyczajowym pytaniom czy w Polsce jest zimno itd., później (jeżeli jest to wersja wydłużona) opowiadamy dlaczego kochamy Japonię i jak bardzo, a na koniec podziękowania, ważna osoba zagrzewa nas do starań: 頑張ってください!(proszę się starać/proszę dać z siebie wszystko!) i oczywiście ukłon (najlepiej jak wychodzi się z pomieszczenia nie odwracajac się plecami do ważnej osoby ,ryzykując obiciem się bądź o ścianę, bądź o wyposażenie pokoju, kłaniając się „po drodze”, w tym jeden raz koniecznie baardzo nisko), koniec. Czasami towarzyszy całemu wydarzeniu jeszcze sesja zdjęciowa:)

Tymniemniej, na tych różnych imprezach na które nas zabierają zawsze jest miło,często możemy się najeść pyszności , albo coś dostaniemy, a to z pracy musimy wcześniej wyjść żeby uczestniczyć w czymś takim itd. :)(wiem, to brzmi fatalnie..:D)
Od jednego z prezesów hotelu dostałyśmy fajną książkę „We Japanese” . To jest takia specjalna książka zrobiona na potrzeby hotelu Fujiya. Ma przybliżać japońską kulturę i obyczaje cudzoziemcom i traktuje o najważniejszych rzeczach dot. Japonii. Jest bardzo ciekawa i ładnie wydana, nie wiem czy w ogóle dostępna poza siecia hoteli Fujiya, nie mówiąc o tym, że kosztuje ponad 5000 jenów, czyli sama chyba bym sobie tej książki nie sprawiła. .Weri najs weri najs:)

Na moja motywację coś takiego ja na razie działa:D
一生懸命頑張りたいです!Będę się starać ze wszystkich sił! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Autorki

Szukaj na tym blogu