sobota, 19 lutego 2011

一緒に頑張りましょう!, czyli wszyscy razem, ze wszystkich sił!

一緒に頑張りましょう!, czyli wszyscy razem, ze wszystkich sił!
(16-17.01.)

Ostatnio zrobiło się u nas starsznie zimno i spadł śnieg. Na powitanie nie mówi się już tylko おはようございます!”Ohayou gozaimsau!Dzień Dobry!”, ale pada także odpowiedni komentarz do panujących warunków, czyli  寒いですね! „Samui desu ne!/Ale zimno, nieprawdaż?”. (Swoją drogą jest to wspaniałe zdanie wyjściowe do jakiejkolwiek rozmowy z klientem:) ).

Zimno i śnieg sa dla nas o tyle niefajnie, że ponieważ jest mniej klietnów, więc mniej goannai i musimy czasami bardzo długo stać w drzwiach, lub co gorsza na zewnątrz i wykonywać prace tzw. Poota, czyli otwieranie i zamykanie drzwi, zanoszenie bagaży na górę do front desku, witanie klientów jak podjedzie ich samochód, stanie i uśmiechanie się.

Ja zakładam pod swój mundurek ostatnio sweter, rajtuzy i getry (Kasia mówi,że jej strój „na cebulę” ma nawet więcej wartsw), dają nam płaszcze i szaliki (chociaż czasami ich brakuje, bo ostatnio nas tutaj więcej, ponieważ jest jeszcze stażystka z Korei i nasze dwie koleżanki z Indonezji, które wcześniej pracowały w restauracji) i tak stoimy na zewntarz. My z Kasią jesteśmy trochę buntowniczkami i co raz „ukradnkiem” chowamy się do środka by ogrzeć się przy piecykach gazowych stojących przy wejściu:) i przedłużamy ten moment jak tylko się da…

Najgorzej, że ja mam buciki balerinki, wieć marzne i tak jak nie wiem co, a nie mam ochoty inwestowac na jeden miesiąc w jakieś inne buty (nie za bardzo mam co inwestować tak naprawdę:D), a nie będę stać w swoich butach nie do pracy bo szkoda mi na to poniewieranie butów ze skóry, na które w Polsce wydałam przed wyjazdem ostatnie pieniądze:)

Prosimy o jakieś zadania, które mogłybyśmy wykonywać w środku, bo nie mamy odpwiedniego ubrania, coś tam nam starają się wymyślić od czasu do czasu, tymniemniej jakąś część dnia zawsze spędzamy na zewnatrz.

A ja, jak tak obserwuję niemal wszystkie osoby z którymi pracujemy, to mam wrażenie, że Japończycy naprawdę wierzą w magiczna moc ducha, czyli, że „Jak chcesz to potrafisz! „ i uprzejmie zachęcają nas do pracy: żebyśmy wszyscy byli razem w tych trudnych warunkach pracy „issho ni gambarimashou!” , czyli „starajmy się wszyscy razem!”/”dajmy z siebie wszystko!”!…No tak łatwo im mówić, jak ci, którzy krzyczą to najczęściej maja odpwiednie buty i specjalne kalesonki pod mundurek..ech!
Nie cierpię zimy!!!

Trzeba jednak przyznać, że rzeczywiście tutaj w pracy mało kto narzeka na cokolwiek, przynajmniej głośno nikt tego nie robi. Choćby nie wiem co by się działo i jak zmęczonym by się nie było, większość osób z uśmiechem na twarzy i zaangażowaniem godnym podziwu wykonuje swoją pracę najlepiej jak tylko potrafi. Są osoby, które bez żadnego płaszcza, czy odpwiednich butów potrafią wyjść na zewnątrz na to zimno i stać tam tak dłuższy czas z uśmiechem od ucha do ucha. Innymi słowy: duch zwycięża materię!

Jeżeli chodzi o mnie, jest zupełnie odwrotnie: pomimo tego, że starałam się ze wszystkich sił,razem z nimi, duch poniósł totalną klęskę….:D Od tego stania ostatnio przewiało mnie starsznie…Barki i ramiona bolą tak bardzo, że Kasia musi mi pomagać ściągać sweter po pracy. Biedna Hania:(
W ten weekend mam zamiar się wygrzać i dać porządnie odpocząć mojemu przemęczonemu ciału, bo też mu się w końcu coś od życia należy:) tak więc moja odpowiedzią w poniedziałek w pracy co robiłam cały weekend będzie:..no nic nie robiłam. Leżałam i dpoczywałam:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Autorki

Szukaj na tym blogu