Wspominałam kilka razy w swoich wpisach o tym, że w naszym hotelu oprócz nas – stażystek z egzotycznej Polski, jest 6 stażystów z Indonezji (2 dziewczyny i 4 chłopaków) i jedna stażystka z Korei.
Indonezyjczycy przyjechali do Japonii jeszcze przed nami, w październiku, a koleżanka z Korei na początku stycznia.
Bardzo szybko z Kasią zaprzyjaźniłyśmy się z całą 7,więc było nam strasznie smutno, kiedy przyszedł czas, by ich pożegnać. Imu z Korei (też studentka japonistyki) wracała do swojego kraju 8 lutego, a Indonezyjczycy 11 lutego.
Nasi koledzy z Indonezji byli wszyscy na stażu w restauracji, dziewczyny trochę w restauracji, torchę w housekepping i chiwlę u nas w Guest Relation, gdzie cały swój staż spedziła Imu.
W związku z zakończeniem przez nich stażu w hotelu odbyła się jedna impreza oficjalna: 送別会(soubetsukai/przyjęcie pożegnalne) i 卒業式 (sotsugyoushiki/ceremonia ukończenia stużu) w jednym, oraz druga mniej oficjalna impreza w hotelowym barze.
Na tej oficjalnej miały zostać wręczone dyplomy/certyfikaty ukończenia stażu w Fujiya Hotel, wygłoszone tradycyjnie podziękowania i przemówienia, a stażyści mieli wszystkich poruszyć do łez swoimi wspomnieniami z pobytu:)
Było naprawdę mega oficjalnie... Wchodzimy do sali bankietowej w naszym hotelu (tzw. Kasukeddo ruumu), na dodatek nieładnie spóźnione około 10 minut (byłyśmy pewne, że jak zawsze powiedzieli nam, że mamy przyjść na daną godiznę, która zawsze okazywała się być przynajmniej pół godizny przed rzeczywistą godziną rozpoczęcia danego wydarzenia i siedizałyśmy zawsze niewiedząc co ze sobą począć, sierotki…:D) W Sali panowała bardzo poważna atmosfera. Na podeście (czy też scenie jak kto woli…) Szef Wszystkich Szefów i Szef Szefa Wszytskich Szefów, prezesi w komplecie, jacyś dziennikarze lokalni i któż wie kto jeszcze! Sala przyozdobiona flagami Japonii, Korei Południowej, Indonezji i Fujiya Hotel...
Nasi przyjaciele - główne gwiazdy (oczywiście zaraz po szefach i prezesach…zawsze pamiętaj gdzie twoje miejsce!:P) tego wieczora, odświętnie ubrani (Imu miała na sobie tradycyjną koreańską „sukienkę”, wyglądała wprost cudownie!), siedzieli przodem do sceny w jednym rządku i czekali na wręczenie im dyplomów. Ale do tego długa droga…Najpierw należało wysłuchać przemówień wszyyyyyystkich ważnych osób, a za każdym razem przed takim przemówieniem padała komenda od prowadzącego tą imprezę „Stażyści powstać!” i chwilę później „Stażyści usiąść!”.
Jest w końcu! – moment wręczenia dyplomów – Szef Wszystkich Szefów odczytuje uroczyście tekst certyfikatu (wydawało mi się, że odczytwyał także po angielsku…., ale nie jestem pewna…:P), każda osoba po kolei podchodzi i odbiera swój dyplom, po drodze w kilku miejscach przystając i kłaniając się głeboko.
Później bardzo miła część kiedy niemal każdy z prezesów i innych ważnych osób wręcza prezenty, chwila wzruszajacych wspomnień ze zdjęciami na telebimie...ej, serio było wzruszająco…:)
Jeden z prezesów uronił nawet niejedną łzę...
Na przyjęciu obecni też byli dyrektor i nauczyciele szkoły do której jezdziliśmy wszyscy w odwiedziny. Dzieci specjalnie na pożegnainie narysowaly wszystkim ich portrety:) Jakoś tak dziwnie sie stało, że i my z Kasia dostałyśmy swoje...chociaż nigdzie na razie sie nie wybieramy:P
sweet:)
Później był czas na „wyżerkę”. Pysznego jedzenia jak zawsze mnóstwo, tym razem menu wzbogacone zostało o tradycyjne potrawy kuchni indonezyjskiej i koreańskiej, na dodatek własnoręcznie przygotowywali je sami stażyści więc nie wypadało nie spróbować.Yummy!
Na sam koniec wszyscy obecni wstali, rozdzielili się na dwie grupy, które stanęły naprzeciw siebie rzędami, podnosząc do góry ręce tworząc taki jakby korytarz, w którym później przeszli wszyscy stażyści na drugi koniec sali. Następnie były oklaski. powiedziano nam, że to taki japoński zwyczaj przy tego rodzaju imprezach...
Cóż, później nastąpiła nieoficjalna i bardziej kamerelna część w hotelowym barze. Drinks on the house:)! !!
Takie nieoficjalne spotkania zawsze „zbliżają ludzi” i zawsze można doweidzieć się jakiś rewelacji na tematy przeróżne. Tak też było i tym razem….O mały włos nie zakrztusiłyśmy się z Kasią naszymi pysznymi drinkami, kiedy to podczas „zwierzeń” nasz Anioł Stróż zdradził nam swój wiek, ruinując tym samym swój obraz w naszych głowach:D. Bo my myślałysmy, że jest (za przeproszeniem…) "małolatem" i że jest młodszy od nas i ma jakieś 23-24 lata. A tu –bum!: okazało się, że 30 letni mężczyzna z niego! Nigdy byśmy mu nie dały 30 lat…Z reguły Japończycy wyglądają baaardzo młodo i trudno jest okrślić ich wiek (tylko pozazdrościć). Poprzez metodę prób i błędów mniej wiecej opracowałyśmy teraz z Kasią sposób na zgadywanie wieku Japończyków. Przeważnie należy dodać do tego co się myśli 5-6 lat... Serio, sprawdza się w ponad 90%...:) :D
Szkoda, że stażyści z Indonezji i Imu z Korei nie zostają na dłużej ..:(Będziemy tęsknić.
Siedząc tak i obserwując cały przebieg imprezy, myślałyśmy sobie trochę przerażone – „Ty, ale nas też coś takiego czeka???”/”O matko, nas też będą tak oficjalnie żegnać???”….może lepiej nie zawracać wszystkim głowy i poprosić, żeby wysłali nam dyplomy do Polski…? Tylko koniecznie razem z prezentami :)
Ps. Fotografie z przyjęcia są autorstwa Anioła Stróża:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz