sobota, 7 maja 2011

Wyścigi kelnerów, czyli zwyczajny dzień pracy w Mendai

Wyścigi kelnerów, czyli zwyczajny dzień pracy w Mendai

Kiedy szłyśmy do pracy w restauracji na drugi dzień po naszym „debiucie”, byłyśmy przepełnione nadzieją na to, że: poznamy w końcu swój grafik i będziemy miały zmiany w „normalnych godiznach" albo przynajmniej jednym ciagiem, a nie z przerwa 3 godzinna w środku dnia; jeżeli nie poznamy sowjego grafiku, to przynajmniej zlokalizujemy osobę z która możemy na ten temat rozmawiać; że nie będziemy przez półtorej godziny polerować kieliszków jak na koniec pierwszego dnia; że uda nam sie przetrwać bez wylania czegoś na klientów lub wywalenia się na środku sali restauracyjnej z tacą pełną naczyń itd. itp. ...

Jednak naszą najwiekszą nadzieją było to ,by ludziom z jinjika (personnel section) udało się jak najszybciej przenieść nas na praktyki na Front Desk. Co tu dużo mówić – magia pierwszego wrażenia działała…:P


Pozatym, już po tym pierwszym dniu jasno do nas dotarło, że językowo w restauracji wiele się raczej nie nauczymy (no chyba że poszerzymy nasz zasób słownictwa o różne nazwy sztućców i naczyń), a właśnie na tym - na nauce japońskiego -zależało nam najbardziej.

Tymczasem musiałyśmy wywiązywać się z pracy kelnerek...


Aby podczas obiadu i kolacji wszytsko wypadło doskonale (a zazwyczaj tak było) kelnerzy i kelnerki musieli się nieźle naharować także przed otwarciem i o tym właśnie będzie dzisiaj – o wyścigu z czasem jaki zawsze ma miejsce na zapleczu.



Lunch w Mendai zaczynał się zawsze o 11.45, a kolacja o 17.45.


Codziennie na 30-40 minut przed otwarciem (zarówno przed śnadaniem, lunchem i kolacją) ma miejsce meeting (takie meetingi to ogólnie charakterystyczna rzecz w japońskich firmach).
Na takim meetingu mówi się ile jest zarezerwowanych stolików, w których sektorach te stoliki są rozlokowane i jakie maja numery, jakie osoby pracują w danym dniu w jakim sektorze, przy których stolikach siedzą goście na których należy z różnych względów uważać (od takich co mają alergię na jakieś jedzenie, po takich którzy są po prostu z niewiadomych względów „pain in the ass”…), jedna osoba zawsze przedstawia jakie jest przewidziane menu, a na koniec jedna osoba zagrzewa wszystkich do pracy i kończy słowami :よろしくお願いします。/Yoroshiku onegai shimasu (w tej sytuacji coś w stylu "Polecam się i proszę o pomoc").


A później…do biegu...gotowi…START! Zaczyna się szalona bieganina, o której już we wcześniejszych wpisach wspominałam. Jeżeli dodamy do tego często krzyczących do siebie kucharzy i ich pomocników to harmider i hałas robił się naprawdę straszny.

Przeważnie zaczynałyśmy tak samo jak w pierwszy dzień : Kasia zamiatała podłoge w Mendai, a ja małą szczoteczką czyściłam krzesła z okruszków i innych pozostałości jedzenia po śnaidniau. Dogadałyśmy się, że tak będzie lepiej dla mojego chorego prawego ramienia i barku – machałam sczoteczką za pomocą w miarę nie bolącej lewej strony:) (zresztą wszystko co się dało robiłam bez użycia prawej strony, ale na dłuższą metę w retsuaracji okazało się to niemożliwe…)

Zanim goście zostaną wpuszczeni na salę należy dopilnowac i sprawdzić (najlepiej nie jeden raz) czy aby na pewno na wszystkich stolikach nakrycie jest jak należy. Sparwdzamy obrusy, serwetki, kieliszki, talerze, sztućce – wszytsko musi wyglądać perfekcyjnie. (Za te pieniądze, które płacą klienci- nic dziwnego)

Sparwdza się także, czy na stanowiskach przy każdym bloku jest wystarczający zapas talerzy, talerzyków, noży , widelcy, itp., tak, by były one zawsze pod ręką. Znalezienie i zapamiętanie w jakiej szafce na jakiej półce leży dana rzecz wydawało się nam o wiele trudniejsze niz mówienie w keigo!:P

Sale (2) Main Dininig Room podzielone są na 5 sektorów, co wygląda jak na mojej ściądze poniżej i znacznie ułatiwa organizacje pracy:





Później należy napełnić wodą i lodem ozdobne czajniki-dzbanki. Nalewanie z nich wody podczas posiłków stało się (przez tą nieszczęsną kontuzję) moją zmorą nr2 (zaraz po noszeniu tac z naczyniami) – sam czajnik bez niczego był starsznie cieżki, a wypełniony wodą i lodem...ałaaaa!

Innym odpowiedzialnym zadaniem, które nam powierzano było np. nakładanie masła do maselniczek, nalewanie śmietanki do kawy do specjalnych dzbaneczków, lub przed śniadaniami - miodu do kieliszków.

Nie mogę też nie wspomnieć o najczęsciej wykonywanym przez nas zadaniu - polerowaniu talerzy, kieliszków, pokali i itp. Ponieważ każdego dnia przez restauracje hotelu Fujiya przewija się naprawdę duża liczba klientów, zawsze można było na to liczyć. Było to idealne rozwiązanie w momencie kiedy nie wiedziano co z nami począć – w takich sytuacjach szmatka do ręki i jazda!
Któregoś dnia, łysy Pan z donośnym głosem zostawił nas sam na sam w małym pomieszczeniu z kilkunastoma skrzynkami z kieliszkami do wypolerowania. Później dorzucił jeszcze do tego 250 talerzy – wsyztsko na przyjęcie ślubne nastepnego dnia. Na tej robocie (wykonanej i tak nie do końca, bo nie starczyło czasu do przerwy) upłynęły nam co najmniej 2 godziny, a jego monotonia ogłupiła nas do reszty.

Inną rzecza jaką należało też zawczasu przygotować były np. フィンガーボールfingaabooru. Fingaarbooru (finger bowl) to malutka miseczka do której nalewa się odrobinę wody. Miseczkę tą podaje się gościom razem z deserem i służy ona (jak nazwa jakos tam wskazuje..) do maczania w niej paluszków w wypadku kiedy ubrudziły się w trakcie jedzenia. Szczerze mówiac jak pierwszy raz kazano mi napełnić wodą fingerbooru to, nieznając jeszcze nazwy, zastanawialam się trochę do czego to służy, w duchu wstydząc się starsznie tego jak mało jestem „obyta w świecie” (BURAK!). Ale moje „poczucie siary” szybko zniknęło w momencie kiedy zauważyłam, że wiele klientów pyta o zastosowanie fingerbooru bo nie za bardzo wiedzieli sami co z tym począć jak pojawiało się a stole.

Tak wyglądała nasza praca w mendai przed śniadaniem/obiadem/kolacją. Niewiele moglyśmy sobie pogadać po japońsku podczas wykonywania takich czynnosci..no może poza często powtarzanymi słowami typu: "Tak, zrozumiałam" kiedy ktoś nam wydawał jakies polecenie. Tutaj nikt nie miał czasu na pogaduchy. To był istny wyścig z czasem.


No ale…zawsze jakimś cudem wsyztsko było na swoim miejscu na czas, każdy wiedział co ma robić, tak żeby się nie dublować (starsznie ważne!) i nikt nikomu ani sobie przy tym krzywdy nie zrobił (co przy tej krzątaninie i bieganiu z tacami pełnymi naczyń jest nielada wyczynem).

Myślę, że jednym z sekretów były...zestawy słuchawkowe. Było tak zarówno w GR jak i w restauracji – co niektóre „ważniejsze” osoby (chociaż w Guest Relation praktycznie wszyscy) miały taki zestaw, dzięki czemu mogły porozumiewać się z innymi osobami z tego samego działu i upewniać się czy gdzieś czegoś nie brakuje, co kto robi w danym momencie itd. Co raz można było dostrzec jak do siebie "nadają" (oczywiście zawsze gdzieś „na stronie”, nie przy klientach), kończąc zawsze słowami 了解です。 (Ryoukai desu./Zrozumiano.)

Ten cały choas o którym tyle piszę, tak naprawde nie był aż taki straszny jakby się wydawało…To był taki chaos kontrolowany:P

Następnym razem będzie ciąg dalszy wyścigu, czyli praca na sali.

wtorek, 3 maja 2011

Co i gdzie dają?, czyli レストランのご案内

Co i gdzie dają?, czyli レストランのご案内

Ostatnim razem pisałam jak piorunujące wrażenie po pierwszym dniu wywarła na nas praca w restauracji. Ponieważ nie miałyśmy wyjścia – jakiś czas musiałyśmy się tam pomęczyć -nie pozostało nam nic innego jak ogarnąć tą Krainę Chaosu i jak najszybciej przyzwyczaić się do panujących w niej warunków.

Cały czas piszę o „pracy w restauracji” , ale nie jest to tak naprawdę jedna restauracja . W Fujiya Hotel mamy 2 restauracje, jedną kawiarnię, bar i piekarnię. Musiałyśmy z Kasią jak najszybciej porządnie zaznajomić się z każdym z tych nowych miejsc pracy (nasz staż nie obejmował tylko piekarni), w ramach czegoś w rodzaju akcji "poznaj swojego wroga”:D

Największą restauracją, niemal tak samo słynną jak sam hotel, jest Main Dining Room „The Fujiya”. Serwuje wykwintne potrawy kuchni francuskiej. Budynek „The Fujiya” został zbudowany w 1930 roku. Dwie sale są bogato zdobione płaskorzeźbami i malowidłami i mogą pomieścić nawet do 160 gości.


Panuje tutaj bardzo sztywna atmosfera, prawdziwe „ąę” . Posiłkom towarzyszą dźwięki muzyki klasycznej, a na stole często ląduje podczas jednego posiłku tak wielka liczba różnych sztućców do różnych potraw, że nawet najbardziej "obytych" gości wprowadza to czasami w zakłopotanie (że nie wspomnę o sobie...).


Nie jestem w stanie podać nazwy żadnego specjału jako, że nigdy w życiu nie miałam styczności z językiem francuskim i po 5 minutach zawsze zapominałam…Wizja szybkiego opanowania menu była dla mnie doprawdy przerażająca.


Main Dining Room jest miejscem w którym nawet gościom nie wypada prowadzić konwersacji w tonacji innej niż szept. Koniecznie także należy kontemplować zaserwowane danie – doceniając zarówno jego smak, jak i sam sposób podania. W sumie to lepiej nakarmić oczy widokiem, bo porcje są..tyci tyci. No dobrze – jeżeli dotrwamy do końca kolacji, łącznie z przystawkami i deserami, to chyba da radę najeść się.



Jak wspomniałam, „The Fujiya” cieszy się sporą popularnością i często całe autobusy turystyczne przybywają tylko specjalnie na lunch.

Za każdym razem przed otwarciem, czy to w porze śniadaniowej, obiadowej czy też kolacji, ktoś pojawia się w lobby i krzyczy do czekających gości :大変お待たせいたしました。「メインダイニングルーム」オープンいたします。(Taihen omatase itashimashita. Main Dainingu Ruumu opuun itashimasu!/coś w stylu: Naczekali się Państwo, ale w końcu mamy otwarte!) zupełnie jakby coś niezwykłego miało mieć miejsce.


Zawsze ciekawiło mnie to, iż restauracja z tak wielką dumą serwująca w porze obiadu i kolacji kuchnię francuską ( i właśnie z tego znana), każdego poranka zamienia się w miejsce gdzie można zjeść アメリカン ブレックファースト(Amerikan Breakfast). Hmm…czy Francuzi nie mają naprawdę nic ciekawego do zaoferowania na śniadanie? A co z bagietkami i croissantem?:P

Kolejnym miejscem, w którym można się posilić będąc w hotelu Fujiya jest "Grill Wisteria"



W „Grill Wisteria” panuje atmosfera nie tak sztywna jak w Main Dining Room i ceny też są bardziej „wyluzowane” :D Wystrój przypomina trochę stołówkę, no ale to nadal Fujiya Hotel, więc nie dajmy się nabrać – taką bardziej luksusową stołówkę.

I tutaj mamy podkład muzyczny, jednak nie jest to już klasyka, jak w Mendai, ale jakiś relaksacyjny chłam:P Można jednak zagłuszać ten chłam rozmową - jeżeli będziesz prowadzić rozmowę nie szeptem, ale normalnym tonem, nikt tego nie odbierze tutaj jako faux pas:P Zdarzały się nawet wypadki dzieci radośnie biegających pomiędzy stołami podczas śniadania, więc atmosfera miejsca jest naprawdę bardziej „relaxed”.

Specjalnością "Grill Wisteria" jest słynne カレーライス (kare raisu). (Chociaż to danie jest tak popularne, że można je zamówić także w Mendai)

Jeju, jak Japończycy to uwielbiają! Hotelowa piekarnia, "Picot", robi nawet specjalny カレパン(Kare pan) z nadzieniem-sosem jak w kare raisu właśnie – prawdziwy hit, serio! Jedno z najbardziej popularnych omiyage (prezent z podróży).

Jeżeli klient zdecyduje się na śniadanie w "Grill Wisteria", to jest to rodzaj bufetu, czyli bierzcie sobie co i ile chcecie.

Następnie mamy „kawiarnie” "Tea Lounge Orchid"

Bardzo znane i popularne miejsce wśród przyjezdnych. Niestety jego powierzchnia bardzo często nie daje rady ilości chętnych na coś słodkiego i kawę, czy też ocha (herbatę – w końcu jesteśmy w Japonii). Ogólnie mieści się może jakieś 40 osób w porywach. Często zdarzają się sytuacje, że goście muszą rezerwować tam miejsce, lub czekać w lobby aż coś się zwolni.

W przypadku Tea Lounge "specjalnością zakładu" jest meeeeega słynny アップレパイ(appurepai - apple pie). Wiąże się z nim osoba Johna Lennona, który w 1976 roku gościł w hotelu Fujiya i przychodził do Tea Lounge na ten apple pie nawet 4 razy dziennie...Mówiąc szczerze, John Lennon nie miał chyba zbyt wybrednego podniebienia…Jadłam ze dwa razy ten apple pie...moja Babcia i Mama robią 1000 razy lepsze jabłeczniki! Ba!-nawet ja potrafię zrobić lepszy:P Może receptura się zmieniła od 1976 roku? Ale mówią, że nie... Nie będę mówić na ten temat nic więcej -niech legenda żyje nadal:D
Oprócz wspomnianego jabłecznika, pełno jest różnych innych super kawaii (nie cierpię tego słowa, nie cierpię) ciast i ciasteczek o interesujących nazwach jak np. Mt. Everest, czy Spaghetti. Kosztowałam prawie wszystkie (bo co się ma marnować to, co się nie sprzedało danego dnia:P) i nie chce być marudna, ale powiedziałabym tak : wszystkie smakowały tak samo - były jak typowe jedzenie washoku (kuchni japońskiej) – pięknie wyglądające i o delikatnym smaku (hmmm…bez smaku?:P), co niekoniecznie sprawdza się przy ciasteczkach typowo w stylu zachodnim.

Na koniec będzie jeszcze o hotelowym barze "Victoria". To raczej kameralne miejsce – ciemne wnętrze, skórzane sofy i fotele, pośrodku fortepian – idealne na kulturalne spotkanie przy drinku (wyobrażam sobie jakiegoś Pana w gajerku sączącego whisky i popalającego cygaro), na pewno nie na huczną popijawę (na ta ostatnia imprez w Japonii odsyłam do izakaya:D).



Kilka razy w miesiącu odbywają się tutaj koncerty jazzowe, czasami też spotkania różnych (męskich !– jesteśmy w Japonii, kobietom nie wypada dyskutować:P) klubów czy też stowarzyszeń.

W barze, jak to w barze, króluje alkohol – wybór drinków i nie tylko tak duży, że ciężko było nam się na coś zdecydować, kiedy pewnego razu miałyśmy z Kasią ku temu okazję:)

Achaaa! Takie małe Ps. Jak mówimy o barze: to tutaj zaczynał przed laty karierę w hotelu Fujiya nasz Anioł Stróż - jako barman właśnie. Miałyśmy nawet okazję jeden raz zobaczyć go w akcji – ma talent, nie ma co! Zupełnie nie rozumiem dlaczego woli pracę w jinjika (human resources)…:)

Zapomniałabym!...Są jeszcze inne odsłony "pracy w restauracji". Co miesiąc w hotelu odbywa się wiele przyjęć ślubnych, spotkań biznesowych i nie tylko. Zazwyczaj towarzyszy temu jedzenie i picie w dużej ilości, więc ktoś musi takie spotkania obsługiwać.

No i jest przecież także room service, którym zajmują się zawsze kelnerzy i kelnerki. Generalnie to praca polegająca na odbieraniu telefonu, notowaniu zamówienia, odebraniu go na kuchni i dopchaniu wózka z tym zamówieniem pod pokój klienta.

Koniec!

No tak….może niektórzy zastanawiają się co jest z kuchnia japońską w Fujiya Hotel…??? Uspokajam – jest jak najbardziej, jednak wszystko co czysto japońskie znajduje się w osobnym budynku hotelu, tzw. Kikkasou, który będzie przedmiotem moich refleksji innym razem:P…

Autorki

Szukaj na tym blogu